Strona jest obsługiwana przez - Kasyno online

XWNZX

XWNZX

Nigdy nie spotkałem straight edge'a, który zwierzałby się, że chciałby zacząć chlać

Jakoś to będzie, tak zwykliśmy mawiać. Z przyzwyczajenia, optymistycznie skupiając uwagę na drugiej, pewniejszej części tego stwierdzenia: będzie. Kategoryczna nieuchronność czasu przyszłego nie podlega dyskusji i jest to na swój sposób krzepiące. Wobec permanentnego braku oparcia w dzisiejszym zwichrowanym i zmiennym świecie choćby i tak bezlitosny pewnik staje się przytulny i funkcjonalny. Przyszłość bez wątpienia nadejdzie, a jak będzie wyglądać, nie wiemy. Zapewne jakoś będzie. Jak? Tak, rzadziej zwracamy uwagę na to, j a k i e będzie to „jakoś”. Tak, owak czy inaczej, nieważne. O wadze "jakoś" jakoś zapominamy, uwikłani w pogoń za codziennością, której doścignąć nie sposób. Dzień obecny zbyt szybko staje się przeszłością, a my co dzień stajemy jak wryci, gdy wczorajsza przyszłość z nagła, niespodziewanie objawia się tu i teraz. Szalona podróż w czasie nie chce zwolnić, co rano futurystyczne zagadnienia stają się znienacka współczesne. Dopóki funkcjonujemy bez zarzutu, nasze organizmy – prywatne wehikuły czasu – przenoszą nas bez pytania w odległe czasy ze stałą prędkością 24h na dobę. Realia czekające na nas za lata dziś wydają się niedostępne i zagadkowe, więc roztrząsanie tej kwestii staje się nazbyt problematyczne. W końcu: jakoś to będzie. Nie robimy z tego zagadnienia. Najpopularniejszy wzorzec zachowań nie przewiduje głębszych analiz w życiu codziennym: dzieje się, to niech się dzieje – co ma być, to będzie. Wygodniejszy jest miękki upadek w kolorowe życie chwilą, ciepłe lenistwo regularnych rozrywek, telewizja, alkohol, niezdrowe jedzenie, gry komputerowe, głupie filmy, brak ruchu, wszystko, co izoluje nas od rzeczywistości i odsuwa refleksje na potem, ad kalendas graecas. Carpe diem, kalejdoskop zdarzeń oszałamia, upaja i nie zwalnia. Jednym ze skutków ubocznych są narastające mdłości, wywołane ponurą powtarzalnością prostych, somatycznych doznań. Przedłużające się otępienie świadomości upośledza i wyłącza funkcje intelektualne (co też wnosi miłą błogość, wszak zadawanie sobie pytań i szukanie odpowiedzi to zbyteczny wysiłek). Sprowadza człowieczeństwo do biernej egzystencji w wymiarze przewidzianym przez miejsce w społeczności, do jakiego wcześniej zostaliśmy wtłoczeni. Bez nadmiernego sensu, bo w wyścigu po uciechy cielesne sensu rozumowego odnaleźć nie sposób. Tłumne poświęcenie się bodźcom oślepiającym wzrok umysłu i zaniedbanie jego pielęgnacji skutecznie sprowadza człowiecze masy do form n i e d o l u d z i, którymi łatwo manipulować i których łatwo zaspokoić, dostarczając taniej, ludowej rozrywki. To nas deprowokuje do myślenia – potrzeby umysłu zostają zagłuszone zastrzykami przyjemności z używek. Na domiar złego wymyka nam się z rąk jedyne, jakie mamy, narzędzie kontroli przyszłości – wpływ na teraźniejszość.

Kształt rzeczywistości czekającej za progiem w dużej mierze zależy od komfortu przejazdu, jaki zapewnimy sobie na trasie już teraz. Ale nie mam tu na myśli ciepłego posłanka ze szkodliwych przyzwyczajeń i brnięcia po linii najmniejszego oporu. Mówię o faktycznym luksusie, jaki daje higiena fizyczna i umysłowa. Pozbycie się nałogów i zmniejszenie ilości szkodliwych składników, jakie sobie dostarczamy w jedzeniu, eliminuje zakłócenia pracy organizmu i mózgu, wyostrza świadomość i buduje na dłużej realną wygodę istnienia.
Zamiast zbywać pracochłonne refleksje stwierdzeniem "jakoś", oddając się lekkomyślnie działaniom poprawiającym samopoczucie na krótko, warto na chwilę zatrzymać się i to "jakoś" przekuć w "jakość". Poza pewnością co do nadejścia przyszłości uzyskamy przekonanie, że będzie ona urządzona według naszej woli. Standard życia po wyzbyciu się, ba, nawet zminimalizowaniu negatywnych czynników, znacznie wzrasta, za co podziękowanie odbierzemy po latach. Jeśli jeszcze stoisz po stronie większości niezauważającej, jak ujemnie na jakość życia wpływają używanie stymulantów, niezdrowy tryb życia i zaniedbywanie intelektu, gorąco zachęcam do zbuntowania się przeciw obowiązującym schematom i podjęcia próby poprawienia sobie losu. W każdym z nas tkwi (choćby nieuświadomiona) wiedza, że na jakość życia wpływają jego warunki, które w dużej mierze ustalamy sami. Ale skorzystanie z niej w wymiarze praktycznym jest ponad ludzkie siły – jak okiem sięgnąć. Zaprzestanie trucia się papierosami i alkoholem, ogłupiania się telewizją, wprowadzenia do rozkładu dnia aktywności fizycznych, zmiana diety na roślinną choć wymagają pewnego hartu ducha i siły woli, przynoszą nieocenione skutki długofalowe. Życie zmienia się powoli. Nawet nadając ruch odpowiednim zmianom na lepsze, musimy przeczekać długie chwile, zanim zdołamy uzyskać mierzalne rezultaty. Wiedzą o tym wszyscy pizzożercy zrzucający zbędne kilogramy w czerwcu, bo w lipcu trzeba się pokazać na plaży. Więc lepiej zacząć jak najwcześniej, stosując metodę drobnych kroków. Wypracowanie sobie niedużych nawyków tu i teraz na dalszym etapie zaprocentuje poprawą jakości życia, potwierdzone info! Wtedy nie będzie już " jakość", będzie naprawdę super.
Wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa i powiększania się zasobów wolnego czasu świadomość tego faktu rośnie. Rośnie także wiedza ogółu na temat odżywiania, na co dowodem jest popularność diet opartych na roślinach. Ale weganizm, wegetarianizm i zdrowa żywność to nie tylko wielkomiejska moda, a styl życia, który ma faktyczny wpływ na nasze zdrowie, teraz, ale przede wszystkim w przyszłości. Podobnie abstynencja, która wprawdzie nie ma tu wielu zwolenników, ale co nie znaczy, że nie ma sensu. Obowiązujący w Polsce model życia społecznego nie premiuje wstrzemięźliwości. Powszechne są zachowania dokładnie odwrotne, co podsyca złudzenie, że popijanie nie jest czymś niepożądanym. W zbiorowym umyśle alkohol funkcjonuje jak normalny produkt spożywczy, jak herbata czy kawa; dopiero głębsza refleksja jest w stanie wydobyć nieuświadomioną wiedzę o destrukcyjnym wpływie tej i innych używek. Po zupełnym odstawieniu alkoholu ta wiedza okazuje się nagle bardzo wyraźna i namacalna, a wynikająca z tego poprawa jakości życia staje się luksusem, z którym już ciężko się rozstać!

Nie raz już słyszałem z ust różnych osób wyznania typu: "ach, chciałbym przestać pić i zacząć żyć zdrowo". Jeszcze nigdy nie spotkałem straight edge'a, który zwierzałby się, że chciałby zacząć chlać. Przypadek?
Stan
(#4, lato 2017)
Obsługiwane przez usługę Blogger .