Strona jest obsługiwana przez - Kasyno online

XWNZX

XWNZX

G.L.O.S.S. – Demo

Pięć kawałków, raptem 8 minut muzyki, a wystarczyło, by narobić niezłego zamieszania na amerykańskiej scenie. Demo nieznanej nikomu wcześniej kapeli wymieniane jest jako jedno z najlepszych wydawnictw ubiegłego roku. Jak na mój gust całkiem niezły debiut. Aczkolwiek sami muzycy żółtodziobami nie są, bo udzielali się do tej pory w takich grupach jak Parasol, Peeple Watchin’ i Baja Blatz. Grupa pochodzi z Olympii w stanie Waszyngton i w swoim najnowszym projekcie łupią ostrego hardcore punka. Może to lekko dziwić, jeśli zna się ich wcześniejsze dokonania w wyżej wymienionych kapelach, które trzymały się jednak tej bardziej melodyjnej strony sceny (szczególnie warte polecenia jest Peeple Watchin’, kojarzące się leciutko z RVIVR), ale przyglądając się warstwie tekstowej, łatwo można stwierdzić, że mieli ku temu powody. Jak można jednym słowem ich opisać? Zdecydowanie jest to zespół mocno WKURWIONY. Z tego, co wyczytałem, wszystkie osoby w kapeli są queer lub trans, a co za tym idzie, nieraz na własnej skórze mogły doświadczyć nienawiści i dyskryminacji. I taka też jest tematyka ich utworów – życie w społeczeństwie, które nie szczędzi pogardy i agresji w stosunku do każdego, kto znacząco odbiega od utartych standardów. Wykrzykiwane z autentyczną wściekłością kolejne słowa nie pozostawiają złudzeń – ekipa z G.L.O.S.S.-u ma zdecydowanie dość wiecznego ukrywania się i przepraszania za to, kim jest. Ewentualnych adwersarzy, których słownictwo ogranicza się jedynie do wyzwisk, wokalistka grupy pyta wprost: „Wolicie najpierw gaz pieprzowy czy scyzoryk?”. Całe demo to jeden wielki hymn dla wszelkich wyrzutków patriarchalnego systemu. Szczególnie mocno zapadły mi w pamięci wersy z „Targets of Men”: „Right on the street / You follow me around / Catcall from behind, see my face and cut me down / Tranny, shemale, faggot, whore / But I’m a flawless bitch and you’re a fucking bore”. Od strony muzycznej zespół nie prezentuje niczego nowego i odkrywczego, uprawiając po prostu surowy hardcore punk ze szczyptą d-beatu i bez większych udziwnień. Nie oznacza to jednak, że wieje nudą! G.L.O.S.S. potrafi wykrzesać z siebie porządną moc, dużo w tym rytmiki i brudu, a pędząca perkusja podwyższa tętno. W połączeniu z konkretnymi tekstami demo robi piorunujące wrażenie! Myślę, że takie zespoły są bardzo potrzebne na scenie, szczególnie mając na uwadze dość silną reprezentację amerykańskich macho hardcore’owców.
~Mn (#3, wiosna 2016)
Obsługiwane przez usługę Blogger .